Gość z Londynu na Korzennej 53-55
Jego nazwiskiem nazwano kratery na Księżycu i Marsie, ale też i kometę, której wprawdzie nie odkrył, ale jako pierwszy snuł teorie, że ta zaobserwowana w 1682 roku, jest tą samą, którą już widywano w latach 1456, 1531 i 1607 ( za naszego życia niektórzy mogli ją widzieć w lutym1986 Następna taka okazja w lipcu 2061)
Któż to taki ? I dlaczego piszę o nim na blogu poświęconym sprawom Trójmiasta?
Jak pisze Bill Bryson w swojej książce („Krótka historia prawie wszystkiego”) nasz bohater ” (…) w ciągu swej (…) kariery był kapitanem statku, kartografem, profesorem geometrii na University of Oxford, (…), astronomem nadworskim, wynalazcą pełnomorskiego dzwonu nurkowego. Pisał autorytatywne teksty na temat magnetyzmu, prądów morskich i ruchów planet, a także o skutkach używania opium. Opracował koncepcję mapy pogody, (…) zaproponował sposób pomiaru Ziemi oraz jej odległość od słońca (…).”
Chodzi oczywiście o angielskiego astronoma i matematyka Edmunda Halley’a. 8 listopada przypada rocznica jego urodzin.
Urodził się 08.11.1656 roku w Haggerstone koło Londynu w rodzinie bogatego producenta mydła. Jako siedemnastolatek wstąpił do Oxford Queen’s College. Dyplom uczelni otrzymał na specjalny wniosek króla Karola II. Nie miał czasu, by go zdobywać w utarty sposób. Zajęty był, na Wyspie Świetej Heleny, obserwacjami nieba nad południową półkulą, na którym zarejestrował aż 372 gwiazdy.
W 1684 roku odwiedził Izaaka Newtona, z którym dyskutował kwestie grawitacji i zasady praw Keplera odnośnie ruchów planet. Dzięki temu Newton pozbywszy się swoich wątpliwości, napisał pracę „Philosophiae Naturalis Principia Mathematica”, której druk sfinansował Halley w 1687 roku.Dzieło przedstawia prawo powszechnego ciążenia, a także prawa ruchu leżące u podstaw mechaniki klasycznej. Newton wyprowadził prawa Keplera dla ruchu planet.
Halley jako pierwszy zastosował rtęć jako wskaźnik w termometrze w 1693 ( „nasz” Fahrenheit w 1713).
Ale nie tylko astronomia i fizyka zajmowały naszego bohatera. Co ciekawe, w 1693 roku opracował sposób wyliczania składek funduszy ubezpieczeniowych, stosowany w niektórych towarzystwach aż do końca XVIII wieku. A zrobił to w oparciu o zestawienia urodzin i zgonów we wzorcowym mieście, za jaki uznał Wrocław, korzystając z zapisów tamtejszego pastora Caspara Neumanna.
( tu nieco prywaty- jako wrocławianka z urodzenia, zawsze uważam Wrocław za wzorzec 😉 ) wróćmy do Halley’a
W 1720 zasłużenie objął stanowisko Astronoma Królewskiego.
Oczywiście był także członkiem elitarnego Towarzystwa Królewskiego ( Royal Society)
Wróćmy teraz na nasze gdańskie podwórko. Gdańsk również mógł się poszczycić tym, że jego obywatel należał do tego elitarnego koła naukowców. Mowa oczywiście o rajcy, browarniku i przede wszystkim znakomitym astronomie Janie Heweliuszu.
Oprócz olbrzymich zdolności, wiedzy i inteligencji, mógł się on pochwalić iście sokolim wzrokiem. Bez pomocy jakiegokolwiek przyrządu potrafił dostrzec gwiazdy piątej i szóstej wielkości. Jego obserwacje owocowały dziełami takimi jak choćby Selenografia ( dzieło o topografii Księżyca), Cometographia i inne. No i także Machinae Coelestis (2 części) o której chcę wspomnieć.
Właśnie ona stała się przyczyną wizyty Edmunda Halley’a u Jana Heweliusza.
Po jej wydaniu doszło do sporu Heweliusza z Robertem Hookiem angielskim astronomem, również członkiem RS. Przyczyna ? Była dość błaha. Otóż Heweliusz wysyłając wybitnym osobistościom egzemplarze swojej nowo wydanej książki, świadomie, czy przez przypadek pominął Hooke’a. Ten poczuł się bardzo urażony . Skutkiem czego, napisał bardzo krytyczną recenzję dzieła, zarzucając Heweliuszowi niedokładność i błędy pomiarów, prowadzonych gołym okiem , bez lunet. Poparł go John Flamsteed. Korespondencyjny spór trwał bardzo długo. Oburzony Heweliusz żądał arbitrażu.
26 maja 1679 roku przybył do Gdańska jako arbiter Towarzystwa Królewskiego młody 23-letni , ale już słynny, Robert Halley. Przywiózł ze sobą kwadrant i nowoczesne lunety celownicze.
Obaj astronomowie, po swojemu zaczęli badać niebo. Jeden uzbrojonym, drugi gołym okiem……..Pomiary wyszły identyczne.
Po miesiącu Halley w liście do Flamsteeda napisał: „Zaskoczyła mnie jego precyzja; gdybym nie widział tego na własne oczy, nie dałbym wiary żadnej opowieści”. Obwieszczając tym samym zwycięstwo 68-letniego wówczas Heweliusza.
Halley stał się przyjacielem domu gdańskiego astronoma. Heweliusz był już wtedy żonaty po raz drugi, z młodszą od siebie o 36 lat Elżbietą z domu Koppman. Uważana jest ona za pierwszą kobietę- astronoma. Razem z mężem prowadziła obserwacje nieba, robiła notatki, obliczenia.
Całe życie Elżbietę rozpierała energia. Była kochającą żoną, troskliwą matką, gospodynią domową. Doglądała pracy browaru. Pomagała mężowi w pracy naukowej.
Pomoc i radość życia żony stała się nieoceniona dla astronoma zwłaszcza po pożarze, który strawił ich cały dobytek( było to niedługo po wyjeździe Halley’a, a sprawcą był ponoć jeden ze służących)
Miała poważanie wśród elity światowych naukowców i kobiecy wdzięk. Podobno roku 1687 właśnie Edmund Halley kupował dla niej w Londynie jedwabną suknię szytą według najnowszej mody!
Ale jak twierdzi prof. A. Januszajtis, nie była to suknia, ale raczej kosztowna tkanina na nią.
Kiedy Halley wyjeżdżał z Gdańska, po tych „arbitrażowych” badaniach, Elżbieta poprosiła go, by przysłał jej jedwab na wymarzoną kreację. Po jakimś czasie spełnił jej prośbę, ale w liście do przyjaciela zwierzał się, że nie wie, czy wypada mu ów materiał do Gdańska słać. Zaczęły bowiem chodzić pogłoski o śmierci Heweliusza. Halley zastanawiał się, skoro jej mąż umarł, to przecież w tak efektownej kreacji chodzić teraz nie będzie…
O Heweliuszu , jego pracy i żonach można by długo opowiadać, ale to może innym razem.
Zakończę tę opowieść informacją, że Edmund Halley zmarł 14 stycznia 1742 roku w Greenwich koło Londynu . Żył 85 lat i 2 miesiące.
korzystałam z Wikipedii i z opracowania http://gdansk.naszemiasto.pl/archiwum/heweliusz-gwiazdy-i-milosc,1616676,art,t,id,tm.html