Niezapomniany Maciek Chełmicki
„Wsiadaj pan, no wsiadaj pan! Koniecznie chce pan trafić do szpitala ?” – to kwestia w 77 minucie filmu „Pociąg” wygłoszona przez konduktora…
Lubił wskakiwanie i wyskakiwanie z pociągów, ci którzy oglądali np. „Salto”, „Pokolenie” lub wspomniany już „Pociąg” wiedzą o tym. W filmie „Wszystko na sprzedaż”, kręconym już po jego śmierci, Andrzej Wajda też wrócił do tego motywu.
W filmach zawsze kończyło się szczęśliwie, w życiu stało się inaczej.
8 stycznia 1967 roku o godzinie 04:20, ekspres „Odra”, odjeżdżający z Wrocławia do Warszawy, z toru przy peronie trzecim, nie poczekał…
Tak zakończyło się życie Zbyszka Cybulskiego, jednej z ciekawszych powojennych postaci polskiego kina.
Urodził się na terenie dzisiejszej Ukrainy, w Kniażach w okolicy Stanisławowa ( dzisiaj Iwano-Frankiwsk) dnia 03.11.1927 roku. A potem jego rodzina musiała stamtąd wyjechać… Tak jak wielu z tamtych terenów… Tak jak i moi dziadkowie, znaleźli się najpierw na Dolnym Śląsku. Tam, w Dzierżoniowie, Zbyszek ukończył gimnazjum, a potem po ukończeniu krakowskiej PWST, swoją karierę aktorską rozpoczynał w Gdańsku. Przybył tu w roku 1953, wraz z grupą młodych adeptów aktorstwa, pod opieką Lidii Zamkow. Mieszkał w Bramie Straganiarskiej.

Zbyszek (pozwolę sobie go tak nazwać 😉 ) debiutował rolą Ferdynanda w „Intrydze i miłości” sztuce Fryderyka Schillera w Teatrze Wybrzeże.
W nastepnym roku wraz z przyjaciółmi załozył studencki teatrzyk BIM-BOM.
Prócz Cybulskiego można by wymienić jeszcze Jacka Fedorowicza, Jerzego Afanasjewa, Wowo Bielickiego , no i oczywiście Bogumiła Kobielę.
Wprawdzie twórczość teatrzyku nie miała charakteru politycznego, ale pozwalano sobie na pośrednie ataki i kpiny z władz, jeszcze przed 1956 rokiem. Początkowo działał tylko na Politechnice Gdańskiej ( program „Zero” jesienią ’54)Pierwszy premierowy program ( już międzyuczelniany) „Ahaa” wystawiono na scenie teatru „Miniatura” 2 maja 1955 roku, następny „Radość poważna”- również tam, w dniu… pogrzebu Bolesława Bieruta 16 marca 1956.
Potem jeszcze były „Toast”(1957) i „Coś by trzeba”(1959).
Spektakle były wystawiane nie tylko w Gdańsku, ale i w całej Polsce, a także za granicą: w Belgii, Francji, Austrii, Holandii i NRD.
Siedzibą teatrzyku BIM-BOM był budynek dzisiejszego Nowego Ratusza na Hucisku. Wraz z wyjazdem Cybulskiego z Gdańska w 1960 roku, zakończył on swoją działalność. Ale na zawsze pozostał w sercu jego twórcy. Cybulski zawsze podkreślał, że w Gdańsku przeżył swoje najlepsze lata, że one go ukształtowały. Jak sam twierdził, Teatrzyk był dla niego i matką, i bratem, i nauczycielem. Chyba coś w tym było. 20 lat po jego śmierci Jacek Safuta w tygodniku „Film” napisał o tym tak :
„To właśnie z BIM-BOMU Cybulski wyniósł pewien szczególny sposób bycia na ekranie, będący osobliwym połączeniem ostrości, nieprzystępności i szorstkości z równoczesną poufałością tonu, intymnością gestu, ciepłem wewnętrznym.” („Film” 1987 nr 02)
Atmosferę tamtych szczęśliwych, i tak ważnych dla niego czasów, możemy poczuć oglądając film w reżyserii Janusza Morgensterna „Do widzenia, do jutra…”
Tekst piszę dokładnie w 60 lat od jego premiery. Miała ona miejsce 25 maja 1960 roku. To magicznie opowiedziana historia zakochanego w pięknej Margueritte( Teresa Tuszyńska) i studenta Jacka (Zbyszek Cybulski). No i do tego muzyka Krzysztofa Komedy.

Ona jest córką francuskiego konsula… Nie chcę tu opowiadać fabuły. Wszyscy , którzy Gdańsk mają w sercu powinni ten film obejrzeć. Można go sobie znaleźć w sieci. Nie ma z tym problemu.
np. https://www.cda.pl/video/3135860d1
Cybulski był nie tylko odtwórcą roli głównej, ale również pomysłodawcą całego przedsięwzięcia i autorem scenariusza( przy współudziale m.in. Bogumiła Kobieli)
. Podobno pierwowzorem bohaterki głównej filmu była szesnastoletnia córka konsula francuskiego Francoise Bourbon. Bywała częstym gościem Bim-Bomu. Oprócz historii głównej pary,możemy poczuć atmosferę życia studenckiego tamtych czasów. Możemy zajrzeć za kulisy studenckiego teatru BIM- BOM i Teatru Rąk Co To. Możemy obejrzeć fragmenty spektakli. Zajrzeć do piwnicznych klubów studenckich. Ale też bardzo ciekawe są plenery- po Trakcie Królewskim jeździ jeszcze tramwaj ( i oczywiście samochody). Piękne są też zdjęcia wnętrz Bazyliki Mariackiej

W stolicy występy zaczynał od Teatru Ateneum,były też występy w Teatrze Telewizji i w Teatrze Kobra. Debiut filmowy to rola Kostka w „Pokoleniu” Andrzeja Wajdy.Potem było jeszcze kilka epizodów. Swoją życiową, najważniejszą rolę zagrał w 1958 roku. Chyba nikt nie wyobraża sobie innego Maćka Chełmickiego. W „Popiele i diamencie” Zbyszek , po prostu, był Maćkiem.

W sumie, zagrał w 35 filmach fabularnych, 10 sztukach teatralnych i 9 spektaklach telewizyjnych. Ale chyba żadna z ról nie była tak wspaniała jak rola Maćka. No może jeszcze ta kreacja w „Pamiętniku znalezionym w Saragossie”- jedyna kostiumowa rola Zbyszka.
Pomimo rozwoju swojej kariery nigdy nie zapomniał o jej początkach. W maju 1967 roku planował uroczyste spotkanie członków BIM-BOMu.
Termin uległ przyspieszeniu. Spotkali się 12 stycznia, nie w Gdańsku, ale w Katowicach- na cmentarzu, gdzie pochowano Zbyszka.
Pogrzeby odbyły się dwa… Zbyszek był osobą bardzo wierzącą. Rodzina chciała uroczystości katolickich, władzy to nie pasowało..
Rozmowy w tej sprawie prowadziła Ewa Cybulska, matka aktora. Adwokatowi Antoniemu Cybulskiemu, bratu Zbyszka, grożono usunięciem z adwokatury , jeżeli nie zgodzi się na pogrzeb świecki. Ostatecznie dzięki mediacji biskupa katowickiego Herberta Bednorza doszło do kompromisu i odbyły się dwie ceremonie, religijna i świecka.
Trumnę z kaplicy cmentarnej przy ulicy Francuskiej przewieziono do wypełnionej po brzegi katowickiej katedry Chrystusa Króla, gdzie odbyły się uroczystości żałobne. Mszę i modlitwy żałobne celebrował ks. proboszcz Rudolf Adamczyk, homilię głosił biskup Herbert Bednorz
W telewizji pokazano jedynie ceremonie świeckie. Trumnę na cmentarz nieśli aktorzy.
( opis pogrzebu znalazłam w „Gościu Niedzielnym” 1/2017 w artykule Edwarda Kabiesza. Wspomniana tam też jest wydana w 2016 roku książka Doroty Karaś”Cybulski. Podwójne salto” – chyba warto przeczytać )
P.S.znalazłam bardzo ciekawe wspomnienia o Zbyszku, spisane przez Marię Zawała, na łamach Głosu Wielkopolski. Są to wspomnienia jego przyjaciela Alfreda Andrysa. Naprawdę warte przeczytania. Tu link :
http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/490998,smierc-cybulskiego-wspomina-jego-przyjaciel-alfred-andrys,1,id,t,sa.html
I jeszcze jeden ciekawy artykuł: