Daniel Gralath-burmistrz, naukowiec
Dzięki niemu Gdańsk zyskał piękną , czterorzędową aleję lipową, wpisaną dzisiaj na listę zabytków miasta. Prawdę mówiąc stało się to za podpowiedzią jego żony Doroty Julianny, a decyzja właściwie zapadła już na jego łożu śmierci.
Tę gdańską perełkę ufundował Daniel Gralath.
Dzisiaj kolejna rocznica jego śmierci.
W dziejach Gdańska zapisał się nie tylko tą fundacją. W swoim 59-cioletnim życiu zdziałał dla naszego miasta zdecydowanie więcej.
Był synem zamożnego kupca Karola Ludwika Gralatha( pochodzącego z Ratyzbony) i córki gdańskiego złotnika Konkordii Grentz.
Rodzina początkowo mieszkała na Starym Mieście, a potem przeniosła się do kamienicy przy Długiej, noszącej numer 40.
Początki edukacji Daniela to oczywiście słynne gdańskie Gimnazjum Akademickie. Jego nauczycielem był znakomity profesor medycyny i nauk przyrodniczych Johann Adam Kulmus. Pod jego kierownictwem Gralath mógł rozwijać swoje zainteresowania naukami ścisłymi. Zdołał nawet napisać swoje własne prace ( aż trzy) traktujące m.in. o meteorach wodnych i o magnetyzmie.
Dalsze studia odbywał w Halle, Marburgu i Lejdzie. Odbył też podróż do Francji. Studiował prawo, filozofię a le też medycynę i przyrodę.
Jako dwudziestosześciolatek w końcu roku 1734 wrócił do Gdańska.
Tu bardzo szybko znalazł wspólny język z Jakobem Theodorem Kleinem, gdańskim naukowcem, dyplomatą, człowiekiem, wprawdzie starszym od niego o ponad dwadzieścia lat, ale tak jak on zafascynowanym naukami przyrodniczymi. Klein utrzymujący żywe kontakty m.in. z Karolem Linneuszem swoje fascynacje wprowadzał w życie. Przy dzisiejszych Długich Ogrodach założył w 1718roku ogród botaniczny i szklarnie. udało mu się nawet wyhodować owocującą kawę. Wraz z Gralathem pragnęli uaktywnienia życia umysłowego w Gdańsku. By wyprowadzić swój dorobek na szersze wody, założyli bibliotekę obejmującą przeróżne dziedziny- przyroda,medycyna, prawo, filozofia, a także historia i sztuka.
Zaczynały też w ich planach kiełkować pomysły powołania w mieście nowego towarzystwa naukowego.
Daniel zaprzyjaźnił się też z córką swojego starszego kolegi.Często razem spacerowali,prowadząc nieustanne dyskusje, zwyczajem ówczesnych, w kierunku Wrzeszcza, aż do przyszpitalnego kościółka Wszystkich Aniołów ( może już wtedy w jej głowie kiełkował pomysł o lipowej alei?). Wspólnie uczestniczyli w tradycyjnym Jarmarku Dominikańskim, zaś zimą w salonie Kleinów Dorota dawała wirtuozerskie koncerty. Znakomicie grała na klawikordzie,organach i cytrze.
Tematów do rozmów pomiędzy młodymi nie brakowało, księgozbiory Kleina były olbrzymie, a córka zawsze od dzieciństwa, miała do nich nieograniczony dostęp. Po ojcu zaś odziedziczyła zamiłowanie do nauki.
Oczywiście łatwo się domyślić, czym to się skończyło- przyjaźń przerodziła się w coś głębszego.
Ślub Doroty Julianny Klein i Daniela Gralatha odbył się 19 września 1737 roku w kościele NMP. Młode małżeństwo zamieszkało we własnym domu przy ulicy Św. Ducha.
I tu było nieco podobnie jak u Katarzyny (z d.Rebeshke) i Jana Heveliusza. Tak jak Katarzyna, Dorota stanęła za sterem gospodarstwa, by mąż mógł zająć się swoimi sprawami. Wielki Jan patrzył w gwiazdy, a Daniel wytwarzał iskry elektryczne, którymi zapalał świece a czasami zabijał robaki i chrząszcze( dla dobra nauki rzecz jasna).
Ale nie tylko nauka go pochłaniała, działał też w administracji miejskiej- w 1738 roku został inspektorem opieki społecznej. W 1754 wybrano go ławnikiem, cztery lata później rajcą.Największego zaszczytu dostąpił w 1763 roku obejmując urząd burmistrza.
Prace naukowe jakie prowadził koncentrowały się głównie na elektrostatyce. Jego badania nad wyładowaniami elektrycznymi dały początek elektroterapii. Swoje wyniki ogłaszał w rocznikach naukowych. Napisał też dzieło traktujące o historii badań nad elektrycznością(3-tomowa Historia Elektryczności opublikowana w latach 1747, 1754 i 1756). Był twórcą wagi elektroskopowej i pierwszego zestawienia baterii kondensatorów.
Gdyby kogoś interesowały dokładniejsze opisy jego badań, to polecam książkę „Z dziejów gdańskiej nauki i techniki” autorstwa Andrzeja Januszajtisa( strony70-74).
Z małżeństwa z Dorotą, urodziło się sześcioro dzieci. Niektóre z nich w dorosłym życiu, również wiele dokonały w dziedzinie nauki. Ale trudno, by było inaczej , w przypadku tych, którzy wychowywali się w atmosferze nauki.
O nich też wiele można by napisać, ale to może nie dzisiaj 😉
Jedną z największych zasług Daniela Gralatha dla naszego miasta, było założenie w 1742 Towarzystwa Fizyki Doświadczalnej, przemianowanego w 1753 roku na Towarzystwo Przyrodnicze. Było to pierwsze w Polsce towarzystwo przyrodnicze i drugie w świecie-fizyczne.
W jego skład weszli wszyscy znakomici gdańscy naukowcy. Towarzystwo spotykało sie co tydzień w Zielonej Bramie. Zainteresowanie wzbudzało Towarzystwo w całym kraju. Były nawet plany przekształcenia go w ogólnopolska akademię naukowa, była nawet zgoda króla Augusta III, ale do oficjalnego potwierdzenia nie doszło. Ostatni polski król Stanisław August Poniatowski, doceniając ważność tej instytucji ofiarował towarzystwu pierścień otoczony brylantami z własną podobizną( nosili go prezesi towarzystwa podczas ważnych uroczystości), ale było to kilkanaście lat po śmierci Gralatha.
Zmarł 23 lipca 1767 roku, zapisując na cel posadzenia alei 100 tys guldenów.
Drzewka w ilości 1416 sadzonek, sprowadzono z Holandii i zasadzono w czterech rzędach.
Burmistrza pochowano w kościele NMP a aleja pozostała i cieszy nasze oczy do dzisiaj. Piękny pomnik po nim pozostał…. ale nie tylko taki.
W 1893 roku z okazji 150 rocznicy założenia Towarzystwa Przyrodniczego, u wylotu dzisiejszej ulicy Smoluchowskiego, postawiono olbrzymi głaz z tabliczką, z napisem w języku niemieckim ” Twórcy tej alei, burmistrzowi Danielowi Gralathowi z okazji 150-lecia istnienia przez niego założonego Towarzystwa Przyrodniczego ufundowało miasto Gdańsk”
Po wojnie głaz był pomnikiem poświęconym pamięci harcerzy zamordowanych przez hitlerowców. W 2004 roku pomnik harcerzy powstał na Małym Błędniku, a na głazie w Wielkiej Alei Lipowej znalazła się nowa tablica( dwujęzyczna) upamiętniająca Daniela Gralatha.
Na ulicach Gdańska można też zauważyć tramwaj Pesa Swing 120NaG SWING, o numerze 1011, nazwany imieniem tego wielkiego Gdańszczanina z XVIII wieku.
I na zakończenie jeszcze herb rodowy Gralathów