Nazywał się Hacki, Michał Hacki ;)
Kiedy odwiedzamy ...
Kiedy odwiedzamy dawny zespół pocysterski w Gdańsku-Oliwie, zachwyca nas unikalny ołtarz główny. Ten ogrom białych chmurek, które są tak piękne, tak miękkie i tak bardzo komponują się z tym co po zachodniej stronie archikatedry- z ciemnym brązem wystroju słynnych organów. I te alabastrowe główki aniołków wychylające się spośród tych obłoków. Przepiękne dzieło Andreasa Schlutera, które stworzył prawdopodobnie z warszawskim architektem Tylmanem van Gameren i gdańskim budowniczym Bartelem Ranischem . A pomiędzy kolumnami z czarnego piaskowca znakomity obraz Andreasa Stecha.
A tak nawiasem mówiac, wiszące po obu stronach prezbiterium portrety dobroczyńców i darczyńców opactwa cysterskiego, są dziełem jego dziadka- ojca jego matki- Hermana Hana.
O Hermanie Hanie, ciekawe opracowanie tutaj :
https://culture.pl/pl/tworca/hermann-han
Ale to nie jedyny wkład opata Michała Antoniego Hackiego, w rozwój klasztoru, człowieka, którego 317 rocznicę śmierci dzisiaj obchodzimy. Dzięki jego fundacji w Oliwie mozemy podziwiać nie tylko ołtarz główny, ale i portal głównego wejscia, autorstwa również Andreasa Schlutera, niektóre ołtarze w ambicie. Które ołtarze? Poznać je jest bardzo łatwo, nad każdym ołtarzem znajduje się herb fundatora, a herb opata Hackiego był taki.
( ciekawostka- kiedy byłam kiedyś w Skandynawii, to zwróciłam uwagę, że właśnie tym znakiem, zwłaszcza w Norwegii , oznacza się miejsca ciekawe i godne zobaczenia 😉
Wróćmy do opata 🙂
W czasach jego rządów powstała też wielka krypta pod posadzką kościoła, została rozbudowana drukarnia. Z jego fundacji powstały też organy chórowe.Nie ograniczał się tylko do Oliwy- ołtarz w Kaplicy Królewskiej na Głównym Miescie to też jego dar , podobnie jak dwa ołtarze dla ówczesnego kościoła karmelitów ( kościół św. Józefa).
Swoją drogą, ciekawe skąd brał na to wszystko fundusze?
Może ten artykuł autorstw ks. Rafała Starkowicza w Gościu Niedzielnym (50/2013) co nieco wyjaśni. no, to kopiuję 🙂
„Nazywał się Hacki, Michał Hacki
Zakonnik i dyplomata. Jego historia mogłaby posłużyć za scenariusz barwnego filmu. Kiedy 330 lat temu, 14 grudnia 1683 roku w wieku 53 lat został kolejnym opatem oliwskim, miał za sobą niejedną tajną misję w służbie Jana III Sobieskiego.
Urodził się w 1630 roku w Chojnicach. Jego rodzicami byli bogaty bydgoski mieszczanin Jan Piotr Hacke i Barbara Hahn, córka znanego malarza Hermana. Mały Antoni nauki pobierał początkowo w Chojnicach. Uczęszczał tam do jezuickiego gimnazjum.
Młody zakonnik
Kiedy miał zaledwie 14 lat, postanowił wstąpić do nowicjatu w oliwskim klasztorze cystersów. Po dwóch latach złożył śluby zakonne. Przybrał też nowe zakonne imię. Od tego czasu nazywał się Michał Antoni Hacki. W roku 1647 z Oliwy wysłano go na dalszą naukę. Tym razem do Braniewa. Uczył się tam w kolegium, również u jezuitów. Cystersi rozpoznali w nim zdolnego ucznia. Kiedy miał 25 lat, został przez władze zakonne skierowany na dalsze studia do Belgii. Wraz z nim wysłano tam jeszcze czterech cystersów. Po powrocie Michał Hacki znał już kilka języków. Dokładnie nie wiadomo jak, ale posiadł tam także sztukę, która na zawsze miała odmienić jego życie. Nauczył się odczytywania szyfrów. Niektórzy twierdzą, że stał się najznakomitszym ówczesnym kryptologiem.
W służbie Kościoła i dyplomacji.
Święcenia kapłańskie przyjął z dala od ojczyzny, w Antwerpii. Było to w 1656 roku. Niedługo później udał się do Rzymu. – Nie jest pewne, czy w 1660 roku Michał Antoni Hacki wrócił najpierw z Antwerpii do Oliwy, czy też od razu udał się do Rzymu – mówi Adam Kromer, wybitny znawca oliwskich dziejów. Piął się jednak po szczeblach kariery. Dość powiedzieć, że zaledwie po trzech latach papież Aleksander VII mianował go notariuszem i sędzią duchownym polskiej i pruskiej prowincji cysterskiej. Prusy Królewskie od swego powstania wciąż ulegały przeobrażeniom. Panujące w nich napięcia i konflikty interesów doprowadziły do tego, że w 1657 zostały przekazane Brandenburgii. Wciąż jednak, chociaż już tylko formalnie, stanowiły lenno Polski. W takich warunkach przyszło Michałowi pełnić swoją posługę. W jej realizacji pomógł mu tytuł opata w Kołbaczu. Opactwo to, wówczas już wymarłe, przed laty dało początek oliwskiej fundacji. Godność, którą otrzymał, miała więc wówczas jedynie charakter tytularny. Otrzymał ją od ekskrólowej Szwecji Krystyny, która abdykowała po przejściu na katolicyzm. Jednakże o. Michał miał świadomość swojej wartości. W marcu 1679 roku rozpoczął starania o objęcie opactwa pelplińskiego. W tym czasie decydującą rolę w obsadzaniu opactw mieli królowie. Zagadką jest to, dlaczego Jan III Sobieski nie skorzystał w tym wypadku ze swoich uprawnień. Konwent pelpliński wybrał na swojego opata jednego z kontrkandydatów Hackiego, wyrosłego również w Oliwie. Był nim Ludwik Łoś. Drugi z kontrkandydatów – szlachcic Kazimierz Białobłocki stał się wówczas dozgonnym przeciwnikiem Michała Hackiego. Konflikt ten pogłębił się tylko, gdy 14 grudnia 1679, tym razem z rekomendacji króla, o. Michał stał się koadiutorem ówczesnego opata oliwskiego, Krzysztofa Łoknickiego. Cóż, być może Jan III Sobieski wolał swojego serdecznego przyjaciela, który od pięciu lat był jego sekretarzem, mieć bliżej najcenniejszego klejnotu w polskiej Koronie – Gdańska.
Szlacheckie protesty
Jako mieszczanin Hacki według obowiązującego prawa nie powinien zostać opatem. Jego przeciwnik rozpętał więc kampanię, która miała na celu podburzenie pruskiej szlachty. Bezpośrednią przyczyną jego działań była chęć objęcia przez niego oliwskiego opactwa. Nie bez znaczenia pewnie pozostawał także i ten fakt, że Białobłocki przez lata był sekretarzem starego opata. Hacki miał jednak także przyjaciół. W jego obronie stanął oliwski przeor. Na ulicach Gdańska pojawiły się ulotki, których był autorem. Udowadniały one szlacheckie pochodzenie koadiutora. Wykazywały również jego związki ze znaczącą w mieście rodziną Hacke. Inne pokazywały, że Oliwa pod rządami Hackiego rozkwita, a wybór następcy opata został dokonany z głębokim namysłem. Król swojej decyzji nie cofnął. Dokładnie pięć lat później, po śmierci opata Łoknickiego, Hacki otrzymał nominację na oliwskiego opata. I znów wybuchła fala protestów. Co ciekawe, Jan III Sobieski mógł położyć kres wszystkim tym przeciwnościom jednym swoim gestem. Wystarczyło, aby podniósł Hackiego do godności szlacheckiej. Dlaczego tego nie zrobił? Pojawia się wiele podobnych pytań, gdy przyglądamy się tej barwnej postaci. Na niektóre pewnie nigdy nie uzyskamy odpowiedzi.
Szyfrant, twórca polskiego kontrwywiadu
Jeszcze przed nominacją na opata oliwskiego Hacki wiernie służył królowi. W 1683 towarzyszył mu podczas odsieczy wiedeńskiej. Zapewne dzięki Hackiemu na tę kampanię udało się namówić wielu Kaszubów. Niektórzy z nich za męstwo w boju otrzymali przydomek „Lew”, który mogli dodawać przed nazwiskiem. A rody kaszubskie szczycące się tym mianem przetrwały do lat współczesnych. Przed samą wiedeńską wiktorią udało mu się udaremnić spisek wymierzony w antyturecką koalicję króla i cesarza. Za spiskiem tym stał Jan Andrzej Morsztyn, poeta, a zarazem podskarbi wielki Rzeczypospolitej. Opat Hacki wcześniej i później zresztą dokonywał podobnych czynów. Nie tylko potrafił odkryć wrogie zamiary, ale też, jeżeli było trzeba, odczytać każdy ówczesny szyfr. W ten sposób odkrył spisek francusko-brandenburski w 1681 roku. Podobnie było w 1688, kiedy odczytane przez niego listy zdemaskowały współpracę Sapiehów z dworem berlińskim. Król wysyłał go również niejednokrotnie,aby realizował tajne misje w służbie Rzeczypospolitej. Nie było więc przypadkiem, że Hacki stał się głową „czarnego gabinetu” powołanego przez Jana III Sobieskiego. Zajmował się on m.in. zdobywaniem i analizą przesyłek dyplomatycznych.
Wysiłki nieprzyjaciół
Z tak wielkimi wpływami opat Hacki miał równie wielu wrogów, co przyjaciół. – W 1696 roku wróciła sprawa nieszlacheckiego pochodzenia opata Hackiego. Sejmik pruski zebrany w Kwidzynie domagał się od opata, by wybrał na swojego koadiutora Teodozjusza Przebendowskiego. Przebendowski, który był inicjatorem działań sejmiku, był zakonnikiem oliwskim od 1690 roku. Jako szlachcic liczył na następstwo na urzędzie opackim – opowiada Adam Kromer. Francuzi oskarżali Hackiego nawet o próbę otrucia umierającego króla Jana III Sobieskiego. – Sprowadzone przez niego lekarstwo dla króla miało jakoby okazać się śmiertelną trucizną – dodaje pan Adam. Jak się wydaje, po śmierci Sobieskiego w czasie długiego bezkrólewia opat Michał Hacki wciąż jeszcze odgrywał znaczącą rolę. Kiedy elektorzy wybrali na króla Polski równocześnie elektora saskiego Fryderyka Augusta Wettina i Francuza Franciszka Ludwika Bourbona – księcia Conti zapewne nie przez przypadek tego drugiego, tuż u ujścia potoku oliwskiego, na jelitkowskiej plaży zaatakował zbrojny oddział pod dowództwem generała Brandta. Dwa lata później, gdy August II przybył do Gdańska, nie omieszkał odwiedzić także Oliwy. Stamtąd, po uroczystym obiedzie, udał się na konną przejażdżkę, aby odwiedzić miejsce owej potyczki.
Oliwski gospodarz
– Opactwo oliwskie nie stanowiło jednak dla Hackiego jedynie źródła dochodu czy kamuflażu – podkreśla Adam Kromer. – Wśród klasztornych fundacji Hackiego należy wymienić: liczne obrazy, kilka ołtarzy bocznych w ambicie kościoła, nowy portal w fasadzie zachodniej, wielką kryptę pod posadzką, a przede wszystkim powstały w latach 1686–1693 wielki ołtarz główny. Opat rozbudował ponadto klasztorną drukarnię, która za jego życia została liczącą się oficyną – wyjaśnia. – Pod koniec życia opat Hacki nie zajmował się już polityką, natomiast nadal dbał o oliwski klasztor. Gdy dowiedział się o kulcie świętej Oliwy z Anagni, żyjącej w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, imię świętej nasunęło mu myśl o sprowadzeniu jej relikwii do Oliwy. Relikwie wysłano do opactwa w marcu 1703 roku, krótko po śmierci Hackiego. Szeroko na ten temat pisze w swoich książkach ks. Zygmunt Iwicki – opowiada pan Adam. Opat zmarł 4 marca 1703, Jego ciało spoczęło wśród innych zmarłych zakonników w zbudowanej przez niego krypcie pod prezbiterium. Bezimiennie. Tak jak bezimiennymi pozostaje wiele z jego walecznych czynów.
oryginał tu:http://gosc.pl/doc/1808538.Nazywal-sie-Hacki-Michal-Hackii