Gdański Burmistrz
Urodził się 9 czerwca 1520 roku, jako najmłodszy syn burmistrza gdańskiego Eberharda. Po ojcu odziedziczył olbrzymi majątek, sławne nazwisko i stanowczy charakter. Zmarł 15 lutego 1588 roku.
CONSTANTIN FERBER , zwany starszym
Ławnik, członek Rady Miasta i w końcu od 1555 roku burmistrz.
Niedługo po nominacji, na to stanowisko, nabył wieś Lipce pod Gdańskiem, gdzie zbudował dwór, karczmy i założył rozległy park nad Kanałem Raduni.
Jego zona, Dorota von Kompen, nosiła wspaniałe stroje, drogie futra i kolekcjonowała klejnoty. Jeździła ponoć poszóstną karocą i w dworze w Lipcach , urządzonym na wzór magnacki, a o którym opowiadano cuda, żyła niczym w pałacu.Posiadłość tę nazywano Konstantynopolem.
Konstanty prowadził interesy zbożowo, drzewne z Holendrami, Szwedami,prowadził akcje osuszania bagien, osadzał kolonistów ( Holendrów). Był również bankierem, udzielającym pożyczki nawet królom.
Był mecenasem wielu przedsięwzięć.Doskonale zdawał sobie sprawę, że Gdańsk jako morska stolica, nie może pozostawać bez ośrodka naukowego. Z jego inicjatywy w 1558 roku otwarto tzw. partykularz, późniejsze Gimnazjum Akademickie. Siedzibą dla niego stał sie dawny zespół klasztoru franciszkańskiego.
Była to uczelnia o bardzo wysokim poziomie, po jej ukończeniu przyjmowano na III rok studiów najlepszych europejskich uczelni.To tutaj w 1613 roku Joachim Oelhaf wykonał pierwszą w Europie północnej udokumentowaną sekcję zwłok.
Konstanty był pierwszym przełożonym szkoły i przeznaczał znaczne kwoty na jej funkcjonowanie.
Jako burmistrz bronił przywilejów nadanych Gdańskowi i walczył o to by nie były ograniczane. W 1569 roku, w czasie konfliktu z Komisją Morską, powołaną przez króla Zygmunta Augusta, został nawet oskarżony o obronę majestatu i uwięziony na rok w Piotrkowie.
Kolejny raz naraził się królowi w 1576, na sejmie w Toruniu, tym o którym już kiedyś pisałam, tym na którym Gdańszczanie nie chcieli się ukorzyć przed Stefanem Batorym. Znowu go uwięziono, tym razem na pół roku, w Łowiczu.
Po uwolnieniu stał na czele delegacji przepraszającej Batorego.
Był ortodoksyjnym luteraninem ( na protestantyzm przeszedł w młodości) i do końca swego życia zwalczał kalwinizm.
Pochowany został w Bazylice Mariackiej.
Pozostawił po sobie czworo potomstwa- Dorotę, Konstantyna( II), Annę i Jana.
Jego syn Konstantyn (II), ławnik i sekretarz królewski miał , z żoną Elżbietą Hacke jedenaścioro dzieci, w tym również Konstantyna(III) i Jana,rajcę miejskiego, fundatora pięknego, barokowego, epitafium, które do dzisiaj zachwyca w Bazylice Mariackiej.
Widać na nim wypadające z chmurek małe dziecko. To oczywiście nawiązanie do historii, którą chyba wszyscy w Gdańsku znają.Tej o niefrasobliwej, a ciekawskiej piastunce, która tak bardzo była zainteresowana orszakiem królewskim wjeżdżającym do Gdańska ulicą Długą, że przez swoją nieuwagę, nie upilnowała dziecka, które wypadło z okna. No cóż, telenowel wtedy jeszcze w TV nie dawali 😉 Na szczęście wpadło ono do kosza z rybami( bądź też kapustą, bo i taka wersja tej historii istnieje) stojącego na przedprożu i nic mu się nie stało. Z okna wypadał mały Konstanty….. ale który ???
I , II , czy III ???
Posłużę się wiadomościami- ustaleniami, zasłyszanymi kiedyś od Pana Andrzeja Januszajtisa. Konstantyn I raczej nie mógł to być, bo dom przy ulicy Długiej 28 kazał zbudować jako człowiek dorosły. Prawdopodobnie był tym dzieckiem jego syn Konstantyn II, który w czasie wizyty króla Zygmunta Augusta w 1552 roku miał dwa lata ( pasuje) . Konstantyn III też odpada, bo on w czasie wizyty Zygmunta III miał 7 lat, w koszu z rybami mógłby się nie zmieścić 😉
Natomiast samo epitafium zostało wystawione przez Jana Ferbera. Napis ” z braterskiej miłości” i data śmierci 1654 wskazują, iż poświęcone jest Konstantynowi III.
Ale tak prawdę mówiąc, kiedy oprowadzam turystów, to czasami łączę ich trzech w jednego Konstantego. I wtedy układa się to w ciekawą opowieść 😉 Dziecko wypadające z okna, cudem uratowane, zostaje znakomitym burmistrzem, o którym ludzie mówią, że „samo niebo im go zesłało” i to epitafium ze spadającym z nieba chłopczykiem. Wszystko układa się w całość, a że trochę naciągane???
Wszak w każdej legendzie jest ziarenko prawdy 😉 Czyż nie ???? 😉