…..straszna kwietniowa noc 1829 roku…
Zima 1828/29 była bardzo surowa, z wielkimi mrozami i bardzo obfitymi
opadami śniegu. Nic też dziwnego, że gdy w marcu przyszło nagłe
ocieplenie, wody z topniejących zwałów śniegu i lodu gwałtownie ruszyły w
kierunku rzek, których poziomy gwałtownie wzrosły. Poziom Wisły, którą
kry ruszyły w dół, podniósł się nawet o 4 metry. Swoimi zasobami wody i
lodu dzieliły się też hojnie obszar górnej Narwi i Wkry.
Gdańszczanie
początkowo spokojnie podchodzili do tych niepokojących wieści, nawet do
tej, że podobno zawalił się most w Toruniu. Do powodzi przywykli,
liczyli na to, że co najwyżej, jak zwykle zaleje tereny rolne Żuław.
Ale
nadeszła noc 8/9 kwietnia 1829 roku. Noc straszna… Nad Zatokę, z
zachodu, nadciągnął bardzo silny wiatr, orkan rzec można. Prędkość
wiatru dochodziła do 200 km/godzinę. Z całym impetem wody Bałtyku
natarły na ujście Wisły i tu zderzyły się z żywiołem pędzącym w
przeciwną stronę. Takiego ataku przeciwpowodziowe wały ochronne nie były
w stanie przetrzymać. Nie wytrzymał tego też taki cud techniki jak
Śluza Kamienna, budowana by zapobiegać właśnie tzw. cofce.. To było dla
niej zbyt wiele, jej wrota zostały rozerwane i woda bez przeszkód
ruszyła na miasto. Najpierw zalane zostało Dolne Miasto- było najniżej i
najbliżej żywiołu. Woda ruszyła dalej i kiedy rajcy pod przewodnictwem
burmistrza Joachima Weickhmanna radzili co robić, zalewała już dwa
pierwsze stopnie schodów do ratusza.
Nie minęło zbyt wiele czasu i z
wody na Długim Targu wystawała już tylko górna część cokołu, na którym
stoi Neptun.Chyba tylko On czuł się u siebie 😉 Śródmieście położone
nad brzegami Motławy i kanału Raduni zostało zalane aż po dachy domów,
Dolne Miasto do wysokości drugiego piętra.
Wyspy Ołowianki spod wody nie było widać.Do dziś na narożniku spichlerza można zobaczyć na jakiej wysokości był poziom wody.
Wieś Wisłoujście została zmieciona do morza, twierdza się oparła żywiołowi, ale i tam dziedziniec był zalany wodą na wysokość metra nad jego powierzchnię.
Wody ustąpiły dopiero 28 kwietnia.Straty, specjalna komisja, oszacowała na 2 miliony talarów. Prawie 35 tysięcy ludzi Gdańska i Żuław pozostało bez dachu nad głową. Ofiar w ludziach było około 30. Zarzucano władzom, że w porę nie przerwano wałów, by osłabić impet natarcia wody. Wiele lat trwał powrót do normalności…a przecież w międzyczasie była powódź 1840 i powstanie Wisły Śmiałej, powódź 1888roku…aż w końcu od 1895 ludność Żuław może spać spokojniej. Powstał sztuczny Przekop Wisły, jedno z największych przedsięwzięć XIX-wiecznej Europy. Parę dni temu była rocznica jego uruchomienia… Ale to już późniejsza historia…Wydarzyła się 66 lat po owej strasznej nocy.