Gdański repatriant zza Buga
Mój dziadek ( i tata też) często śpiewali taką piosenkę:
„Ta joj” mni nazywaju, dzie tylku zjawi si,
Uśmich na ustach maju tam, dzie zuboczu mni.
a si tym ni przyjmuji, Bogu dzienki jestym zdrów,
Sam si tyż dobrzy czuji, ży rypryzyntuji Lwów.
Katuwicy, Poznań, Puck, Warszawa, Wilnu, Łuck,
Dzie tylku zjawi si, tam wszysku do mni mkni.
„Ta-joj” Jóźku, nie rób hecy, co tu robisz, zara mów,
Widzy, ży masz tengi plecy, z gemby widać cały Lwów.
Zamarstynów i Kliparów, tam dzie wiary naszy ćma,
Pozdrów lwoskich tyż batiarów, takich Jóźków, jak i ja
Pujichałym raz du Gdańska, aby zwiedzić stary gród,
Mina u mni wielkupańska, nu i zamaszysty chód.
Z tretuaru sobi schodzy, wtem auto z całych sił
Trunciłu mnie pu drodzy, jam już pud autym był.
Ja leżym, jak ten byk, pulicja, ludzi w krzyk,
A szofyr do mni hula i tak krzyczy w mig
„Ta joj” Jóźku, ta daj pyska, co tu robisz, zara mów,
Niech przypatrzym ci si z bliska, z gemby widać cały Lwów.
Jak tam Rynyk? Czy Ratusz stoji? Przed Ratuszym czy so lwy?
Czy śpiwaju toi roi, ta joj Jóźku, tak jak ty?”
…….itd
Do końca swojego życia mój dziadek tęsknił za Lwowem ( jego syn- mój tata też)
Ciekawe, czy bohater mojej dzisiejszej opowieści też tak ma ? Wszak również jest repatriantem ze Lwowa.
„Urodził się” tam 20 listopada 1898 roku. Ustawiono go na cokole z szarego tarnopolskiego piaskowca .
A miejsce w jakim stanął to najbardziej reprezentacyjne miejsce we Lwowie – Wały Hetmańskie.
Jego „ojcem” był znany lwowski rzeźbiarz Tadeusz Barącz. Postać Jana III Sobieskiego odlano w brązie w wiedeńskiej firmie Artura Kruppa.
Tu trzeba dodać, że sam wielki Jan III pochodził również spod Lwowa – urodził się w Olesku, często przebywał w Żółkwi, we Lwowie, w Rynku miał swoją kamienicę.
Postać na pomniku jest bardzo dynamiczna. Wspięty koń na którym siedzi ,przeskakuje przewrócone działo ze strzaskaną lawetą i faszynowy kosz. Król ubrany jest w narodowy strój polski ( kontusz i żupan).
Dzieło jest nieco podobne do wcześniejszego dzieła autorstwa Franciszka Pincka ( z 1788r), przedstawienia króla Sobieskiego, znajdującego się w warszawskich Łazienkach.
W obu dziełach są zachwiane proporcje – jeździec jest zbyt duży w stosunku do konia na którym siedzi.
Sobieski według Tadeusza Barącza ma rysy lwowskiego przedsiębiorcy Mariana Stipala. Co ciekawe, jego prawnuk to dzisiaj mieszkaniec Sopotu. Jest to znany fotograf Leszek Pękalski. Swego czasu pisał o tym portal ibedeker:
Pomnik postawiony we Lwowie, jeszcze w czasach zaborów, stał się miejscem gdzie mieszkańcy miasta pamiętając i czcząc pod nim podwiedeńskie zwycięstwo, marzyli o wolności. Wiele lat później tę samą rolę pomnik pełnił w Gdańsku.
Wolność zawitała do Lwowa po pierwszej wojnie światowej.Jednak niedługo dane było lwowiakom się nią cieszyć. We wrześniu 1939 roku rozpoczęła się okupacja, najpierw radziecka, potem niemiecka, a w wyniku ustaleń powojennych utraciliśmy Lwów na zawsze. Polscy lwowiacy musieli go opuścić ( w tym również mój dziadek), pozostały polskie ślady i pamiątki i mała garstka tych którzy za nic nie chcieli opuścić swego miasta.
Jan III Sobieski pozostał na swoim postumencie samotny i opuszczony.
Wprawdzie go nie zniszczono, ale były niecne zamiary przerobienia go na ukraińskiego bohatera narodowego Bohdana Chmielnickiego. Na szczęście do tego nie doszło. W 1950 roku pomnik przewieziono do Wilanowa. Stał tam przez 15 lat, bo tyle trwała dyskusja gdzie ma być przeniesiony na stałe. Wszak już jeden Sobieski w warszawskich Łazienkach stał, a więc dwóch to już byłby zbytek szczęścia. Zastanawiano się- może Kraków ? ( no bo spoczywa na Wawelu), może Wrocław ? ( bo większość lwowiaków tam i w okolicach osiadła).
W końcu wybrano Gdańsk – tu bywał częstym gościem, tu we wrześniu 1677 roku urodził mu się syn Aleksander, tu odwiedzał często swego przyjaciela- Heveliusza, tu wspierał budowę Kaplicy Królewskiej dla gdańskich katolików.
I tak w 1965 roku król znowu zawitał do Gdańska, tym razem już na stałe. Miejsce znaleziono mu na Targu Drzewnym. Do 1946 roku stał tam pomnik, w formie obelisku, poświęcony żołnierzom z okolic Gdańska, poległym w czasie wojen Prus z Francją, Danią i Austrią. Ale Gdańsk wszak był już polski i nowi mieszkańcy nie chcieli takich wspomnień, gloryfikujących niemiecką armię.
Obelisk usunięto , a 26 czerwca 1965 roku umieszczono tam Jana III.
Pomnik waży ok. 7 ton i mierzy ponad 8 metrów.
Spogląda ku zachodowi. To tam wyciąga swoją buławę, wszak stamtąd mogli nadciągnąć paskudni imperialiści i rewizjoniści. Takie były czasy i takie poglądy.
Oczywiście nie zmontowano tablicy z napisem „Królowi Janowi III miasto Lwów”. Mozna to było zrobić dopiero po zmianach 1989 roku.
Oryginalnych, brązowych tablic kartusza nigdy nie zamontowano z powrotem. Najprawdopodobniej zostały zabetonowane w skrzyniach wewnątrz pomnika. Obecne tablice zostały wykonane w latach dziewięćdziesiątych z piaskowca przez rzeźbiarza Czesława Gajdę, który uprzednio w latach osiemdziesiątych dokonał rekonstrukcji innych części kartusza.
Jak już wspominałam, podobnie jak przed I wojną we Lwowie, nasz król stał się świadkiem antykomunistycznych spotkań i zgromadzeń, na których domagano się wolności. To właśnie pod nim w latach 70-tych i 80-tych rozpoczynała się większość demonstracji , organizowanych przez np. Wolne Zwiazki Wybrzeża, czy potem Solidarność, na ogół brutalnie rozpędzanych przez Milicję, SB i ZOMO.
Dzisiaj to miejsce spotkań z okazji radosnych świąt, takich jak np 11 listopada. To własnie pod Janem III Sobieskim kończymy Paradę Niepodległości.
A on stoi na swoim postumencie i dobrotliwie się uśmiecha spod sumiastego wąsa i patrzy w stronę Wałów – nie lwowskich-Hetmańskich, ale gdańskich- Jagiellońskich.
A jego miejsce we Lwowie zajął Taras Szewczenko- ukraiński poeta narodowy okresu romantyzmu.