Obrońca widoków dawnego Gdańska
Piwna 25
W roku 1801, 5 maja, pod tym właśnie adresem przyszedł na świat Jan Karol Schultz. Od dziecka przejawiał zamiłowanie do sztuk plastycznych. Ojciec- bogaty kupiec- nie był tym zachwycony, ale zmarł, gdy Jan Karol miał lat 6. Matka nie stawiała już przeszkód i zapisała syna do Szkoły Sztuk Pięknych w Złotej Bramie, którą kierował Adam Breysing. Po śmierci ojca rodzina bardzo zubożała. Dzięki swoim zdolnościom Schultz otrzymał stypendium i mógł kontynuować naukę w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie. Spędził tam trzy lata. Potem rozpoczął podróże po Europie. Odwiedził Drezno, Monachium i inne niemieckie miasta. Następnie udał się do Italii. Spędził tam aż cztery lata. Oczywiście cały czas malował rozwijając swój talent.Interesowała go szczególnie architektura. Z podróży przysyłał do rodzinnego miasta widoki średniowiecznych miast i kościołów. Doceniając jego talent, mieszkańcy grodu nad Motławą zebrali fundusze na następne stypendium, dzięki czemu jego artystyczne podróże, bardzo rozwijające jego talent, trwały kilka lat.
Jesienią 1832 roku, po dwunastu latach nieobecności, wrócił do Gdańska, by objąć stanowisko dyrektora i profesora malarstwa w swojej dawnej Szkole Sztuk Pięknych w Bramie Złotej. Zajął miejsce swojego dawnego mistrza, zmarłego właśnie, Breysinga.
Zamieszkał,wraz z żoną Karoliną Grothe, w służbowym mieszkaniu na piętrze w Dworze Bractwa św. Jerzego. W swoim ukochanym Gdańsku zauważył wiele zmian- dewastację zabytkowych budynków, brak ich konserwacji, bezmyślne niszczenie tego co piękne. Swoim zaangażowaniem zaraził uczniów szkoły , którą kierował. Na ile było to możliwe z pasją podjęto próby ratowania znikającego piękna.
Gdy w 1834 roku później oprowadzał po Gdańsku sławnego architekta Karla Fryderyka Schinkla, ten co krok mu powtarzał „Jakie to piękne, na Boga, dlaczego Pan tego nie namaluje ?” Zachęcony tym zaczął uwieczniać swoje miasto.
W 1835 założył pierwsze Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Sztuki, a w 1856 Stowarzyszenie dla Zachowania Starożytnych Budowli i Zabytków. Przeciwstawiał się usuwaniu przedproży, rozbiórce zabytkowych domów i bezmyślnym przebudowom. Ciekawe co powiedziałby dzisiaj…..
To on ściagnął do Gdańska, do swojej szkoły Rudolfa Freitaga, wrocławianina, o którym już kiedyś pisałam. Tego, dzięki któremu powstało gdańskie muzeum w dawnym zespole pofranciszkańskim. Wśród jego współpracowników mozna też wymienić Louisa Sy ( kopia „Sądu Ostatecznego” Memlinga, mieszkał przy Piwnej17), czy Wilhelma Augusta Stryowskiego. Z wielkim zaangażowaniem walczyli o zachowanie tego co piękne, a co się nie dało uwieczniali dla potomnych.
Często wykłócali się z nadburmistrzem Leopoldem von Winterem, o rozbierane przez niego przedproża. Burmistrz miał do nich wiele sympatii, ale miał też swoje plany wobec swojego miasta . Kanalizując je, doprowadzając wodę, brukując ulice , wprowadzał je ( w zakresie poprawy higieny) w następny wiek. A to wymagało ofiar np w postaci znikających z krajobrazu Gdańska przedproży.
J.C. Schultz stworzył cały katalog widoków gdańskich zabytków. Jest to w wielu przypadkach jedyny obraz nie istniejących już ulic,placów, zaułków……. Wiele z nich przydało się bardzo przy odbudowie po II wojnie światowej. Dzieło ukazało się etapami w okresie 1855-1868 w trzech częściach pt. „Gdańsk i jego budowle w oryginalnych i malowniczych sztychach z geometrycznymi szczegółami i tekstem”
Mistrz posiadał wiele swoich szkiców z młodości, w tym szkice z rodzinnego domu z piękną typowo gdańską sienią( niestety nie odtworzoną, podobnie jak i fasada).
Współpracował też z malborskim Zarządem Odbudowy Zamku.
Chciał pod koniec życia wydać jeszcze jeden cykl pt „Tutti Frutti”, ale bardzo boleśnie dotknęła go śmierć żony, zaczął podupadać na zdrowiu. Niedowład prawej reki bardzo utrudniał mu pracę.Swoje ostatnie szkice malował lewą ręką…
Zmarł w 12 czerwca 1873 r. Pochowano go na cmentarzu kościoła Bożego Ciała.